Translate
piątek, 22 czerwca 2012
I. Beyond Life – sierpień 2010 demo „Three steps of human life”
Trzy kroki ludzkiego życia.
I taki obraz wyłania się z tego Cdr.
Taki był chyba zamysł aby muza odzwierciedlała tytuły.
Albo by tytułu wyznaczały charakter tej muzyki.
„narodziny”
Ambientalnie – czy może jednak bardziej noisowo, chaotycznie, ale zmierzając do wyciszenia i odnalezienia w tym z góry ustalonego porządku – muzyczny pejzaż wyjścia (przyjścia) istoty ludzkiej na świat.
Kotłowanina w kosmicznej sferze, rodzący się w krzyku próżni z nicości świat, zderzające atomy. Rozbłysk życia.
Powstające w pierwotnej zupie pierwiastków pierwsze zalążki życia czy też pierwsze rodne skurcze i narodziny w bólu? Narodziny istoty ludzkiej, czy narodziny pierwszego w tym wymiarze życia?
Pytania na które słuchacz musi znaleźć odpowiedź samodzielnie.
„życie”
Wolno, posępnie, gitarowo.
Bo czym jest życie jeśli nie powolnym, posępnym marszem ku ostateczności? Lub ku niebytowi? Lub ku odrodzeniu?
Każdy ma możliwość wyboru własnej filozofii.
„śmierć”
Od dawna oczekiwana, z wolna nadchodząca. Nie wśród fanfar zapraszany gość. Nie wśród wrzasków przerażenia odpędzana mara.
Wolno, przytłaczająco… niczym marsz ku światłu u krańcu mrocznego tunelu.
„życie po raz drugi”
Czy po odrodzeniu, czy w zaświatach? Czy po Sądnym Dniu, czy po Potępieniu?
Mizantropijne fanfary odprowadzają słuchacza poza… poza życie?
„śmierć” (po raz wtóry)
Gdy znasz już to uczucie, gdy wiesz że zza tej linii nie ma powrotu, wiesz że koniec jest początkiem… Z wrzaskiem się rodzimy, z krzykiem umieramy.
„życie”
tekst wyjaśnia wszystko –
w jądrze ciemności iskierka światłości
zmarnowane szanse, duch uwięziony w niedoskonałym ciele
gdy nie ma już ducha, i ciało umiera…
Dobrze że to demo wyszło z nową szatą graficzną.
Idealnie oddaje charakter muzyki. Brak może elementu dotyczącego pierwszego z kroków ludzkiego życia – narodzin. Ale, że kojarzą się one zawsze z czymś radosnym, nowym, na pewno z początkiem i optymizmem, zakłóciło by to wizualną spójność.
Front – śmierć. W jej fizycznym wymiarze.
Wnętrze – życie w jego teraźniejszym wymiarze. Ta jego materialna część. W takim naszym, typowo polskim wymiarze. Szare, betonowe bloki, z rzadka przemierzający ulice ludzie.
Revers i tył Cdr jak i nadruk na samym Cdr – bardziej obrazowo nawiązać do ostatniego z trzech etapów naszej wędrówki się nie da.
Bardzo udany materiał. Właściwie wyeksponowany dopiero przy wznowieniu. Pierwotne wydanie rozszerzone o nowe (stare) utwory, plus udana grafika.
Taka jest właśnie ta muzyka – nie optymistyczna. Nawiązująca do nieuniknionego. Nie gloryfikująca Jej majestatu, ale uznająca Jej istnienie.
Śmierć. Źródło natchnienia wielu pokoleń artystów.
Można określić ją mianem mizantropicznego BM – wolno, posępnie, mrocznie. I tak ma być.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz