Sztolnie rozpaczy
poezji wyklętej, laty ubiegłymi - powrozem udręki niejedną posępną duszę na pętlę nawlekły, a leśne knieje ich ciała wątłe, zimnem rozkładu oblekłe, jesiennym liściem okryły. Myśl wątpliwa, szept zgubny, ostateczny krok w ciemność… ten mroczny las zamieszkuje anonimowy konstruktor świata i ten opętujący w grobowcach by pospołu
chwalić jego cowieczorny krzyk, gdy w świetle gromu wybranym zdradza swe imię. Skuty zimnem, pojony śniegiem,
nieruchomy i odwieczny…
Skostniałe, blackmetalowe riffy chwalą Leśne Ciemności zapożyczonymi słowy wielkich a wątpiących, tragicznie podeszłych
nim wypełnił się ich los. Ale może dzięki temu ich mroczny przekaz tym mocniej dociera zza
kurtyny ostateczności, tym lepiej
pasuje do agresywnej melancholii generowanych dźwięków, zapisanych w sześciu odsłonach. Każda inna a hołduje tej samej prastarej mocy kłębiącej się w pogrzebanych w ludzkiej niepamięci kniejach. Potęga lat dziewięćdziesiątych północy kontynentu wręcz sączy się z każdym dźwiękiem tej płytki. Czas leniwie
zwolnił, a może
po prostu zaczął biec w drugą stronę rozwidlając się i przystawiając w różnych punktach
czasoprzestrzeni. To nie ważne. Skrawki papieru
uchwyciły mroczne myśli nim cienka nić żywota ich autorów została
zerwana. Północna pożoga choć nie przetoczyła się przez nasze ziemie
to ziarnem swym zakiełkowała w wielu miejscach i po raz kolejny wydała dojrzały owoc. Owoc tej
ziemi i jej ciemnych tajemnic.
Nic dodać, nic ująć. Dla każdego podobnie jak ja rozmiłowanego
w tym specyficznym blackmetalowym brzmieniu pozycja jak najbardziej polecana,
zaspokajająca ich potrzeby estetyczne w pełni. Do tego ubarwiona mroczną poezją ludzi, których
mroczne dusze nie mogły zbyt długo zagrzać miejsca na tej
pooranej bliznami zakrętów historii i
przemian kulturowych planecie. Mocna pozycja dla szukających ambitnych słów, kryjących w sobie o wiele więcej
niż widoczne w bezpośrednim przekazie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz