NEKRON „Psychosis”
Wędrowiec międzywymiarów, w bezkształcie skryty i bezkolorem
skreślony w czerwonokrwistej tafli zwierciadła wrót je dzielących,
zmaterializował swój byt po raz trzeci. Wychynął spoza
niezmąconej powierzchni obnażając oblicze w pięciokrotnej
emanacji dźwiękowej wrzasku stygnącego w swych trzewiach kosmosu.
Zbezczeszczony palcem demiurga, pierwotny chaos w rozszalałej furii
eony temu wyemitował w przestrzeń antykosmiczne fragmenty materii
wyłaniające z pustki i ciemności pień drzewa antytezy życia.
Antymateria... Tryskająca z przepastnej otchłani nicości w
okiełznany welonem nocy kosmos, strzaskanym w wielkim wybuchu
kruszcem, wyłoniła martwicę by zrodzić trzeci szept
niewypowiedzianego... Węzeł milionów strun czasu, nizany niczym
koral na rzemieniu rzeczywistości, pękł - uwalniając ze
skruszonej skorupy bańki materialności, wieszczące niepokój
strugi lamentu umierających światów, zapładniając żyzne połacie
niebytu wrzaskiem narodzin nowego.
Czerwona
Wizja, sunąca serpentynami rodzącej się na nowo przestrzeni i
drgań czasu uwięzionych w klepsydrze około półgodzinnej podróży,
wyszarpuje krwawym ostrzem z jej ram niemalże siedmiominutowy
fragment czasoprzestrzeni, drążąc powoli tkankę, sięgając w jej
niezbadane granice jestestwa narkotyczną wizją. Prastare zaklęcia,
szeptane tysiące pokoleń wstecz przez szamanów nad niosącym ich
myśli przed oblicza bóstw - wywarem, otworzyły ponownie wrota.
Bezgłośnie, niezauważenie. Sunące za wonnym śladem kadzidła
dźwięki monotonnej gitary, wiedzionej klawiszowym pasażem,
momentami monumentalnie grzmiącym, niczym zapowiedź nadejścia dnia
Upadku Nocy. Szkliste Oko wędrowca nieboskłonu zawarło powiekę
nurzając świat ponownie w bezświetlnym negatywie, by wybudzić z
letargu, czy może katatonicznego rigor mortis Miejsca Snu Martwych.
Druga wizja Nekrona wiedziona sunącą przez mglistą ścieżkę
katakumb solówką, spływającą w głąb pół-świadomości, nie
daje złudzeń, że krążek hołduje wolnym, marszowym pochodom.
Klimatycznemu, wypełnionemu odorem rozkładu tkanki i powiewu magi
pęku dźwięków generowanego w ogarniętym Psychozą umyśle.
Umyśle wędrującym w ciemnościach pułapek świadomości na skraju
szaleństwa. Monotonnie wybijany rytm perkusji i nieodparcie
kojarzonych z genialnością Filosofem, równie powolnie
wkraczających swym pluskiem klawiszy, otwiera umysł odbiorcy na
inny wymiar. Pojmowanie wykracza poza fizykę materii a może po
prostu obarczone aberracją staje się jedynie coraz szerzej rozwartą
bramą, poza którą rozciąga się jedynie dominium cieni. Tam,
poza, Na Rozdrożu, w blasku trzech dzierżonych w drżącej z zimna
dłoni świec, złożył ofiarę krwi i wezwał ponownie istoty spoza
granic postrzegania. Zapomniana Sztuka przyzywania bezkształtnych
istot wybrzmiała, enigmatycznie i metaforycznie ilustrując modus
operandi nawiedzonego czy może wpędzonego już w szaleństwo umysłu
niepogodzonego ze światem, na który został skazany, jak każdy z
żywych a przechadzający się pośród nieumarłych.
Nieomal
półgodzinna, nawiedzona mantra ku chwale pradawnych rytuałów
krwi, przyobleczonego w kosmicznohebanową czerń akolity,
wychylającego oblicze z ascetycznego bookletu ku zrezygnowanemu
światu, to trzeci akt kontynuowanej od 2012 roku ścieżki. Nie
oczekujcie odkrywania gatunku na nowo, bo tego już raczej nic nie
zmieni – to zawsze będzie klimatyczny metal oscylujący na granicy
black, zorientowany na powolne, czasem utrzymane w średnim tempie
utwory oparte na płynącym, lepkim riffie, z rzadka przechodzącym w
żywszą strugę energii, którą wiedzie niczym szamański tamtam,
dudniący dźwięk perkusji (raczej automat, ale nieistotne)
wybijającej swój powolny, marszowy rytm wywołujący stan lekkiego
odrętwienia. Zawsze dominującą rolę będzie pełnił
elektroniczny instrument, nadający tej niezmierzonej przestrzeni
pozbawionej dostrzegalnych granic nocy i eteryczności przechadzek po
skrytej we mgle cmentarnej alei, przez którą przenikać będzie
akcentujący każde wydeklamowane z rozwagą słowo, wokal Nekrona.
Ale dla ceniących sobie tę właśnie stylistykę, każda kolejna
produkcja jego wyobraźni, będzie cennym elementem dorobku krajowej
sceny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz