„Throughts of despair”
Kompliacyjny Cdr którego tytuł zaczerpnięty został od tytułu otwierającego 16 minutowego kolosa w wykonaniu Freitodt.
*
Beyond Life w swych trzech odsłonach ponownie opowiedział innymi słowy tę samą historię – historię wędrówki istoty (ludzkiej) której końcem (nie) zawsze musi być śmierć.
Tym razem z pominięciem narodzin.
Sami pozostajemy bez wpływu na powołanie (przywołanie) do życia w tym wymiarze. Miotamy się (nie) udolnie próbując okiełznać otaczającą nas naturę, dać sprzeciw żywiołom. Zamieniając lasy w betonowe skupiska nam (nie) podobnych istot i tak nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa.
I to właśnie widzimy w tym dźwiękowym obrazie w trzech odsłonach.
Niepokój, brutalne zmaganie z żywiołem, krzyk w kierunku niewidzialnego i tak przerażającego – żyję, tworzę na swój użytek i dla swego upodobania...
...a i tak jest to tylko „Podróż ku końcowi”… pospołu „Grudniowym Cieniom”...
„Life” w jego trzeciej odsłonie plus starsza wersja „ Journey to the End” i znany już „December Shadows”. Zasadniczo więc tylko jeden nowy kawałek, ale warto mieć te małe wydawnictwo.
Bo jeśli wyznacznikiem kolejnych CDR's będzie ta sama opowieść, to jest ona zobrazowana po raz kolejny innymi (starymi/nowymi) dźwiękami.
Sami pozostajemy bez wpływu na powołanie (przywołanie) do życia w tym wymiarze. Miotamy się (nie) udolnie próbując okiełznać otaczającą nas naturę, dać sprzeciw żywiołom. Zamieniając lasy w betonowe skupiska nam (nie) podobnych istot i tak nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz