Szronem ślepiące jedyne oko nocy krukowi świadkiem,
gdy z trzewi cmentarnej ziemi wyrwany, ze snu wiecznego zbudzony, odszedł... a
trupi jad sączy się przez mgłę.
... i taka
jest ta muza. Piękny w swej obskurności i prymitywizmie black metal. Dudniący,
wysunięty na pierwszy plan bas, deklamujący z dna grobu wokal, a wszystko to
utrzymane w średnich tempach. Tempa wybijane miarowo, niczym rytualny bęben
zwołujący upiornych wyznawców prastarego kultu śmierci...
Te trzy utwory
to niemal 30 minutowa procesja trzech zakapturzonych postaci przez
niepoświęconą ziemię nieznanego i ukrytego w prastarej puszczy miejsca
pochówku. Nie pogrzebowa... oni, nigdy nieumarli kroczą i prowadzą świeżo
śmierci wykradzionego ku wiecznemu cieniu... ku potępieniu...
Niech nie
spodziewa się ten, co sięgnie po ten materiał prostych odpowiedzi, o czym
opowiada ta muzyka, co szepce każdy z tworzących ją dźwięków. Bo taka jest noc,
każdy ją widzi tylko własnymi oczyma, czuje swoim wnętrzem. Nasze lęki są różne
a ich wizualizacje przerażają tylko swych twórców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz