Czerni suknem
zasnuty nieboskłon, szczędzi bogom widoku chorób tej planety. A tylko oni widzą
czeluść mar, ze swych skąpanych światłem słońc nad nieboskłonem - tronów. Siarką
spływający oddech fabryk skrył światło by pod osłoną mroku w zatruty krwioobieg
rzek śmierć tłoczyć.
… zżęte kłosy
ludzkich istnień mielone w żarnach betonowych okruchów, resztkach miast powalonych
ognistym oddechem zajaśniałych w sekundzie tysięcy słońc. Zgliszcz mieszkańcy,
na szkieletach żelbetu czerwie – w walce ostatniej zwarci o łzy niebios.
Sześć odsłon postapokaliptycznej
egzystencji. Sześć opowieści spoza życia. Sześć pieśni zepsucia ze słów
zatrzymanych w pochłaniaczu maski przeciwgazowej. Sześć wizji widzianych okiem
szaleńca zza okularu wizjera.
I.
Otwieracz tego
CD to 18 minutowy, momentami psychodeliczny moloch. Przeżerająca się przez
dźwiękowy chaos histeryczna opowieść upadku ludzkości widziana okiem przysiadłego
na umierającym drzewie kruka. Powolny dryf w mizantropiczny świat wiecznego
szronu.
Przewodni riff
emituje niepokojące dźwięki będące podkładem pod wolną, charkotliwą deklamację.
Powolną i pesymistyczną. I nawet wyjałowionej z życia ziemi kruk przyniesie
tylko złą nowinę… galopująca w tle perkusja, pojawiająca się znikąd i w nicości
ginąca – tamtam kierujący swym dźwiękiem zagubionych w wiecznej bieli.
Nieprzeniknionej, przykrywającej wszystko, przeradzającej się w kosmiczną czerń
kurtyny dla oczu żądnych wejrzenia w schorzenia ludzkości.
II.
Kolejny, drone-doom
kawałek z wyraźnie uwidocznionymi inspiracjami SUNO))). Czy może całkowicie
ambientalny utwór z narastającymi falami dźwięków i szeptem zjaw spoza bram
jaźni?
Wolny niemal
katatoniczny wysięk dźwięku zza bram umysłu dręczonego proroctwem narkotycznej wizji.
W bezkształcie oddechu ziemi zatopione cienie, nad zawężonym przez zmrok
skrawkiem świata unoszony dźwiękiem monolog z epitafium Cthulhu dla ludzkości.
Sącząc omam ślepym sycił niepokojem snu w jego bezkształcie. …ujrzał upadek
świata, gdy Moloch splunięciem zasnuł Słońce, a władcy na plastiku drzew ponownie
gwoźdźmi światłowodu przepełnione procesorem cybernetyczne (nie)ciało osadzili.
…metamorfoza…przejście
w Czas Postapokalipsy.
III.
…gdzieś otchłańmi
kosmosu, nićmi dźwięków wiążąc pustkę krążą audycje radiowe sprzed dekad …martwe
emisje dawno zapomnianych stacji …wypowiedziane wersy zapomnianych …szept cieni
zamieszkujących poza… pomiędzy światami …w szumie fal radioaktywnej
pozostałości po błękicie oceanów wędrowiec nimbu przepoczwarza się w czarną
dziurę… bezświetlny ponuklearny szron uwięził bieg rzek. …i tlące się w nich
kruche życie. Tylko oceanu fala napiera na okowy wszechzlodowacenia niosąc
melodię pustkowiom.
Chód
kosmicznej pustki przecina odgłos rodzących się i umierających światów… krzyki
dusz wepchniętych w niebyt… motyw Imagine,
emitowany na tysiącach częstotliwości przez dekady… szepty myśli barda
apokalipsy… w akompaniamencie ostatniego tchu konającego świata… w sekundzie
uniwersum. …częstotliwość zmienną… kurtyna snu opada - ujrzał wędrowiec
przestrzeni obracające się w czerń Słońce.
IV.
…nad martwotą
ciszy wypełnionym oceanem, nad horyzont pustki wznosi się wraz z dymem wrzask
mew… cyfrowo zapisany, odtworzony.
…węże światła spłynęły
kłębiastymi dolinami chmur ku arterii ogniwa, sztuczne życie procesora
pobudzając. W nim zaklęte dźwięki erzac życia rozsiewają… póki nicią światła
energia spłynie, póty brzmieć będzie Blues dla pustkowi…
V.
…samotny riff
wśród uciekającej częstotliwości. Na wiecznym nasłuchu przez skon pozostawiony,
w aplauzie agregatów zmurszały szkielet
legł szczękami czasu zmiażdżony. Uznania szukają raz wypowiedziane wersy dekadami
w bezkresie krążące. W nowym świecie, żarnik uwięziony w szkiełku - słońcem,
uzdatniacz wody – rzeką a pleśń – lasem… ślepa dama dzierżąca miecz zrzuciła z
oczu skorupy z gwałtu czyniąc księgę praw.
…w pustotę
przez Jałowe Ziemie...
VI.
…gdzie na nowo
odrodzi się życie. W blasku gromu, deszcz zmyje stygmaty śmierci.
Sześć
opowieści. Sześć wizji. Sześć różnorodnych dźwiękowo obrazów. Od psychodeli po
ambient. Tym razem autor postawił na klimat. Klimat beznadziei. Mroczny,
postapokaliptyczny, wieszczony dzisiejszą codziennością niszczącą świat. By
oślepić oko bielmem zapylonego wizjera, by zaszyć usta nieszczelnym pochłaniaczem,
by niewypowiedziane słowa powierzyć spowiednikom nowych nośników zapisu. Gdy
śnieg jest czarnym pyłem, światło bateryjką a ptak na niebie wspomnieniem. I
już sam booklet zaprasza do spaceru po wyjałowionej z życia ziemi. Mroczne trzy
postaci na straży zasnutej pyłem przestrzeni patronując zamieszczonym wewnątrz
okładki tekstom, nie dają złudzeń co do nastroju tego wydawnictwa. Bez zbędnych
ozdobników, utrzymana w czarno szarej tonacji dwupanelowa wkładka odzwierciedla
tytuł jak i motyw przewodni tekstów.
Warto poczytać
i powiązać je z muzyką – niepokojącą, choć niekoniecznie ekstremalną. Ponurą,
wyrażoną dość często efektami generowanymi przez nowoczesne instrumentarium,
którego raczej nie usłyszy się na płytach sprzed 20 lat. Ale to i dobrze. Ten
nurt w samoograniczających się ramach jednak stopniowo ewoluuje.
Zatem ci,
którzy zdecydują się wydać te parę talarów na ten CD, niech nie żałują. Niech
zagłębią się w literaturę tekstów a potem skonfrontują je z wizjami płynącymi z
sączących się z głośników dźwięków. Moje zapisałem powyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz