Translate

poniedziałek, 19 listopada 2012

Beyond Life "Blackened Sky"





Czerni suknem zasnuty nieboskłon, szczędzi bogom widoku chorób tej planety. A tylko oni widzą czeluść mar, ze swych skąpanych światłem słońc nad nieboskłonem - tronów. Siarką spływający oddech fabryk skrył światło by pod osłoną mroku w zatruty krwioobieg rzek śmierć tłoczyć.
… zżęte kłosy ludzkich istnień mielone w żarnach betonowych okruchów, resztkach miast powalonych ognistym oddechem zajaśniałych w sekundzie tysięcy słońc. Zgliszcz mieszkańcy, na szkieletach żelbetu czerwie – w walce ostatniej zwarci o łzy niebios.
Sześć odsłon postapokaliptycznej egzystencji. Sześć opowieści spoza życia. Sześć pieśni zepsucia ze słów zatrzymanych w pochłaniaczu maski przeciwgazowej. Sześć wizji widzianych okiem szaleńca zza okularu wizjera.

I.
Otwieracz tego CD to 18 minutowy, momentami psychodeliczny moloch. Przeżerająca się przez dźwiękowy chaos histeryczna opowieść upadku ludzkości widziana okiem przysiadłego na umierającym drzewie kruka. Powolny dryf w mizantropiczny świat wiecznego szronu.
Przewodni riff emituje niepokojące dźwięki będące podkładem pod wolną, charkotliwą deklamację. Powolną i pesymistyczną. I nawet wyjałowionej z życia ziemi kruk przyniesie tylko złą nowinę… galopująca w tle perkusja, pojawiająca się znikąd i w nicości ginąca – tamtam kierujący swym dźwiękiem zagubionych w wiecznej bieli. Nieprzeniknionej, przykrywającej wszystko, przeradzającej się w kosmiczną czerń kurtyny dla oczu żądnych wejrzenia w schorzenia ludzkości.

II.
Kolejny, drone-doom kawałek z wyraźnie uwidocznionymi inspiracjami SUNO))). Czy może całkowicie ambientalny utwór z narastającymi falami dźwięków i szeptem zjaw spoza bram jaźni?
Wolny niemal katatoniczny wysięk dźwięku zza bram umysłu dręczonego proroctwem narkotycznej wizji. W bezkształcie oddechu ziemi zatopione cienie, nad zawężonym przez zmrok skrawkiem świata unoszony dźwiękiem monolog z epitafium Cthulhu dla ludzkości. Sącząc omam ślepym sycił niepokojem snu w jego bezkształcie. …ujrzał upadek świata, gdy Moloch splunięciem zasnuł Słońce, a władcy na plastiku drzew ponownie gwoźdźmi światłowodu przepełnione procesorem cybernetyczne (nie)ciało osadzili.
…metamorfoza…przejście w Czas Postapokalipsy.

III.
…gdzieś otchłańmi kosmosu, nićmi dźwięków wiążąc pustkę krążą audycje radiowe sprzed dekad …martwe emisje dawno zapomnianych stacji …wypowiedziane wersy zapomnianych …szept cieni zamieszkujących poza… pomiędzy światami …w szumie fal radioaktywnej pozostałości po błękicie oceanów wędrowiec nimbu przepoczwarza się w czarną dziurę… bezświetlny ponuklearny szron uwięził bieg rzek. …i tlące się w nich kruche życie. Tylko oceanu fala napiera na okowy wszechzlodowacenia niosąc melodię pustkowiom.
Chód kosmicznej pustki przecina odgłos rodzących się i umierających światów… krzyki dusz wepchniętych w niebyt… motyw Imagine,  emitowany na tysiącach częstotliwości przez dekady… szepty myśli barda apokalipsy… w akompaniamencie ostatniego tchu konającego świata… w sekundzie uniwersum. …częstotliwość zmienną… kurtyna snu opada - ujrzał wędrowiec przestrzeni obracające się w czerń Słońce.

IV.
…nad martwotą ciszy wypełnionym oceanem, nad horyzont pustki wznosi się wraz z dymem wrzask mew… cyfrowo zapisany, odtworzony.
…węże światła spłynęły kłębiastymi dolinami chmur ku arterii ogniwa, sztuczne życie procesora pobudzając. W nim zaklęte dźwięki erzac życia rozsiewają… póki nicią światła energia spłynie, póty brzmieć będzie Blues dla pustkowi…

V.
…samotny riff wśród uciekającej częstotliwości. Na wiecznym nasłuchu przez skon pozostawiony, w  aplauzie agregatów zmurszały szkielet legł szczękami czasu zmiażdżony. Uznania szukają raz wypowiedziane wersy dekadami w bezkresie krążące. W nowym świecie, żarnik uwięziony w szkiełku - słońcem, uzdatniacz wody – rzeką a pleśń – lasem… ślepa dama dzierżąca miecz zrzuciła z oczu skorupy z gwałtu czyniąc księgę praw.
…w pustotę przez Jałowe Ziemie...

VI.
…gdzie na nowo odrodzi się życie. W blasku gromu, deszcz zmyje stygmaty śmierci.

Sześć opowieści. Sześć wizji. Sześć różnorodnych dźwiękowo obrazów. Od psychodeli po ambient. Tym razem autor postawił na klimat. Klimat beznadziei. Mroczny, postapokaliptyczny, wieszczony dzisiejszą codziennością niszczącą świat. By oślepić oko bielmem zapylonego wizjera, by zaszyć usta nieszczelnym pochłaniaczem, by niewypowiedziane słowa powierzyć spowiednikom nowych nośników zapisu. Gdy śnieg jest czarnym pyłem, światło bateryjką a ptak na niebie wspomnieniem. I już sam booklet zaprasza do spaceru po wyjałowionej z życia ziemi. Mroczne trzy postaci na straży zasnutej pyłem przestrzeni patronując zamieszczonym wewnątrz okładki tekstom, nie dają złudzeń co do nastroju tego wydawnictwa. Bez zbędnych ozdobników, utrzymana w czarno szarej tonacji dwupanelowa wkładka odzwierciedla tytuł jak i motyw przewodni tekstów.
Warto poczytać i powiązać je z muzyką – niepokojącą, choć niekoniecznie ekstremalną. Ponurą, wyrażoną dość często efektami generowanymi przez nowoczesne instrumentarium, którego raczej nie usłyszy się na płytach sprzed 20 lat. Ale to i dobrze. Ten nurt w samoograniczających się ramach jednak stopniowo ewoluuje.
Zatem ci, którzy zdecydują się wydać te parę talarów na ten CD, niech nie żałują. Niech zagłębią się w literaturę tekstów a potem skonfrontują je z wizjami płynącymi z sączących się z głośników dźwięków. Moje zapisałem powyżej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz