Evil Existence
Szaleństwo
niejedno ma imię i w niejednym umyśle się gnieździ. W tym przypadku w dwóch i
zasiało tam nieliche zniszczenie. Szaleństwo jest złem w najczystszej postaci i
nie ma w nim żadnej metody. Spada na człeka, opętuje i popycha do czynów
niewyobrażalnych.
Lecz szaleńcy
żywiąc swe wewnętrzne demony, przepełnieni szczęściem i nieczuli na opinie
(nawet częstokroć ich nie zauważający) posłuchu pełnego dla głosicieli prawd
uniwersalnych - ludu, niebaczni na wędrówki sąsiadów swych do lasów okolicznych
po chrust na stosy ofiarne, zamknięci w garażu czy też piwniczce (może krypcie,
któż to wie…) spłodzili owe 12 minut wezwań archaicznego bestialstwa.
Bo że z
bestialstwem mamy do czynienia to złudzeń mieć nie powinniśmy, jako ludzie
oddani jedynie pokojowym formom relaksu, związanym z robieniem na drutach (lub
druta, jak komu wygodnie) czy też kontemplacją przyrody na przyblokowych
skwerkach, gdzie pieski sąsiadów z zapałem przekazują swe geny przyszłym
pokoleniom…
Dwójka
bestialców nieświadoma oczekującego ich oczyszczającego z nieprawości świętego
ognia, wznieconego przez przepełniony zgorszeniem lud, w przypływie opętania,
przez owe dwanaście minut, po pięciokroć dopuściła się około dwuminutowych aktów
przemocy na prawych (dotychczas) umysłach sąsiedzkiej młodzieży. Ta -
zdeprawowana już i w beznadziei pogrążona nie będzie już taka jak kiedyś…
Bo któreż z
naszych pociech będzie nadal tak czyste i niewinne niczym pierwszy śnieg
wczesnozimowy, po konfrontacji z tak chamskim i prymitywnym skomasowaniem
dźwięków oddających hołd najprymitywniejszym formom dźwiękowej przemocy
wyplutej przez chaos na przestrzeni ostatnich dekad? Oszalały chyba albo
poświęcający się bez granic perkusista, nie wie co to litość. Sprzęt, po sesji
zapewne kompletnie zdewastowany, posłuży prawomyślnym za podpałkę pod jego
palikiem. Druty szarpiący zarówno te cztery jak ich sześć, oddaje się swemu
dziełu, jakby szarpał żywy organ… i bywa że przyśpiesza obroty. A wydaje przy
tym takie odgłosy, jakoby żywcem wyrwane z paszczy rozpustnej demonicy. No
dobra, może niekoniecznie z paszczy…
I tak oto te 12
minut przechamskiej, speed black primitive łupanki mnie doprowadza do ekstazy,
bo takie wybroczyny zdeprawowanych umysłów od zawsze sprawiały mi frajdę.
Sąsiadów owych twórców doprowadziły, lecz do rozpaczy, wobec czego stosy płoną,
płoną… A ja se zapuszczam to demko po raz wtóry. W końcu ciągnie dewiant do
dewianta.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz