Jest wiele
sposobów na wywołanie lęku u potencjalnego słuchacza. Dźwięk, obraz zawarty w
booklecie, tekst zawarty w utworach. Częstokroć połączenie tych elementów
przynosi najmroczniejsze ze snów, wizje popychające do zbrodni. A może wizje
ponownie narodzonej ofiary popełnionej
niegdyś zbrodni. Bramy mroku niejednokrotnie pozostają niedomknięte, tak aby
nierozważny wędrowca międzywymiarów uchylił je szerzej, by demony wyszły na
świat, niezauważone, nim światło dnia na nowo zapędzi je do krypt…
Ten
niedokończony niestety projekt, jest właśnie takim rozchyleniem kotary kosmosu
u wrót czarnej dziury waszych sennych koszmarów. Może nierozważnym krokiem podczas
astralnej, nie do końca świadomej podróży, a może podczas świadomego, wywołanego
rytuałem przejścia?
Dwie jedynie
kompozycje, gdzie pierwsza jest zaiste mroczną inkantacją w kręgu nekromanty,
otoczonego bytami nie do końca zadowolonymi ze służby wykrzykującego z grobową
wręcz aurą wersy jednego ze współtwórców a druga, już chyba tylko podkładem dla
pochodu żałobników, niosących strzępy ich dusz ku gorejącej paszczy Molocha…
Tak po krótce,
bo i krótka ta muzyczna podróż. Niedokończona, a może gwałtownie urwana ostrymi
jak brzytwa szponami mieszkańców zza uchylonych wrót…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz