Deadthorn / Upir - split "Belua Multorum Capitum"
Wyrwawszy się z bezmiaru okopów studni Nicości i przerwawszy zaklęty krąg
horyzontu zdarzeń po raz kolejny wychynął Wielogłowy. Dwojga lic sobie
przeciwnych, w odbicie czerni i bieli schwytany, wężową łuską obleczony przerwał
iluzorycznie idealną taflę dnia i ujrzał noc … Tytułowy „Potwór
o wielu głowach” to dwugłowa Hydra pomorskich mokradeł
wypełzła z deathmetalowej i blackmetalowej tradycji. Opasła na dorobku
poprzedników siejących przez minione dekady ziarno deprawacji bluzgnęła w oko
srebrzystego pielgrzyma ośmioma hymnami zwątpienia. Pięć ran zadanych
Martwym Cierniem dało dopuszczenie do ropą cuchnącej trupiej krwi, której trzy
łyki zaledwie skosztował nienasycony pomiot cienia, Upirem w legendach zwany. Znakiem
krucyfiksu przegnany z niejednej z chat bogobojnego ludu, nad rozlewiskami
Vistuli swe leże poczynił, by przed wężowymi mackami parzącego Sol głowę unieść…
W nieomal trzy kwadranse mroczne opowieści obu tych hord wdeptują
słuchaczy w glebę na której żywicielskiej masie wyrosły pokolenia wcześniejszych
i z której same szczodrze spożywały a gdy przyszedł czas by i im szczeznąć,
same oddały jej z nawiązką to co najlepsze. Kotły biją wzywając na
zgromadzenie…
Od brudnej i szorstkiej, deathmetalowej tradycji w klasyczny, szronem fiordów
przepełniony black metal. Wypełnione melodią i przekleństwem… Przyjmijcie te
dary nadmorskich bestii co milsze waszemu uchu niż jantar z paszczy sztormu
wypluwany po których sztolnie serca podłe garści sięgną. Bo zgodnie z tradycją
sceny ten split to dopiero mroczna zapowiedź pełnych materiałów obu formacji w
nim uczestniczących. Z uporem i konsekwencją od lat kilku raczkujących po żyznych
polach ekstremy, w plugawe słowa swe czarne kłęby myśli kształtujących, suchym riffem
oblekających, w tempie wojennego werbla wypowiedzianych. Ale już teraz
prezentujących świadomy wybór swej muzycznej drogi mogącej już tylko zawlec ku
szerszej rzeszy odbiorców. Bo choć nie odkrywają oni gatunków którym hołdują na
nowo, to rozmiłowani w tych dźwiękach czynią je z każdym wywrzeszczanym wersem,
z każdym odegranym taktem doskonalszymi. Ci co kochają scenę lat
dziewięćdziesiątych i w każdej nowej produkcji odnajdujący bliższe czy dalszej
jej echa, materiały te pokochają. Bo mają one wszystko to co jako kwintesencja
tych lat jest wymagane – pasję grania, szczerość i oddanie swej ulubionej
formie. Bez ukłonów dla mas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz