Translate

niedziela, 9 lutego 2014

Deadthorn / Upir - split "Belua Multorum Capitum"



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

Wyrwawszy się z bezmiaru okopów studni Nicości i przerwawszy zaklęty krąg horyzontu zdarzeń po raz kolejny wychynął Wielogłowy. Dwojga lic sobie przeciwnych, w odbicie czerni i bieli schwytany, wężową łuską obleczony przerwał iluzorycznie idealną taflę dnia i ujrzał noc … Tytułowy „Potwór o wielu głowach” to dwugłowa Hydra pomorskich mokradeł wypełzła z deathmetalowej i blackmetalowej tradycji. Opasła na dorobku poprzedników siejących przez minione dekady ziarno deprawacji bluzgnęła w oko srebrzystego pielgrzyma ośmioma hymnami zwątpienia. Pięć ran zadanych Martwym Cierniem dało dopuszczenie do ropą cuchnącej trupiej krwi, której trzy łyki zaledwie skosztował nienasycony pomiot cienia, Upirem w legendach zwany. Znakiem krucyfiksu przegnany z niejednej z chat bogobojnego ludu, nad rozlewiskami Vistuli swe leże poczynił, by przed wężowymi mackami parzącego Sol głowę unieść…

W nieomal trzy kwadranse mroczne opowieści obu tych hord wdeptują słuchaczy w glebę na której żywicielskiej masie wyrosły pokolenia wcześniejszych i z której same szczodrze spożywały a gdy przyszedł czas by i im szczeznąć, same oddały jej z nawiązką to co najlepsze. Kotły biją wzywając na zgromadzenie…

Od brudnej i szorstkiej, deathmetalowej tradycji w klasyczny, szronem fiordów przepełniony black metal. Wypełnione melodią i przekleństwem… Przyjmijcie te dary nadmorskich bestii co milsze waszemu uchu niż jantar z paszczy sztormu wypluwany po których sztolnie serca podłe garści sięgną. Bo zgodnie z tradycją sceny ten split to dopiero mroczna zapowiedź pełnych materiałów obu formacji w nim uczestniczących. Z uporem i konsekwencją od lat kilku raczkujących po żyznych polach ekstremy, w plugawe słowa swe czarne kłęby myśli kształtujących, suchym riffem oblekających, w tempie wojennego werbla wypowiedzianych. Ale już teraz prezentujących świadomy wybór swej muzycznej drogi mogącej już tylko zawlec ku szerszej rzeszy odbiorców. Bo choć nie odkrywają oni gatunków którym hołdują na nowo, to rozmiłowani w tych dźwiękach czynią je z każdym wywrzeszczanym wersem, z każdym odegranym taktem doskonalszymi. Ci co kochają scenę lat dziewięćdziesiątych i w każdej nowej produkcji odnajdujący bliższe czy dalszej jej echa, materiały te pokochają. Bo mają one wszystko to co jako kwintesencja tych lat jest wymagane – pasję grania, szczerość i oddanie swej ulubionej formie. Bez ukłonów dla mas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz